Problemy sercowe, rozterki

Zakochani, zachowania, nieporozumienia, różnice wiekowe partnerów rady.
nicniewiem
Użytkownicy
Posty: 2
Rejestracja: 15 sty 2016, o 14:09

Problemy sercowe, rozterki

Post autor: nicniewiem »

Od czego zacząć. Może od tego, że byliśmy ze sobą prawie 6,5 roku. Zerwałam z nim kilka dni temu. Było to dla mnie bolesne. Bo byliśmy razem od 15 roku życia. W naszym związku było różnie. Kłótnie, przerwy, ale więcej oczywiście chwil radosnych... Przy nim czułam się dobrze, dopasowaliśmy się do siebie, rozumieliśmy, wspólne wycieczki, wczasy, pasje. Wszystko. Pierwsza sytuacja miałam miejsce w moje osiemnaste urodziny,on za dużo wypił, ubzdurał sobie, że pocałowałam się z kolegą. Co nie było prawdą. Zerwał ze mną, było to dla mnie trudne, ale po tygodniu wróciliśmy do siebie. Po ok 2,5 roku od tamtej sytuacji.. Wszystko zaczęło mnie w związku irytować, nie mogliśmy się dogadać, on nie umiał zrozumieć, że nie ma mnie zaczepiać... raz go nie panując już nad nerwami uderzyłam.. odszedł... przez 3 tygodnie, nie wiedział czy chce ze mną być czy nie, walczyłam o ten związek.. Scaliliśmy to. Było dobrze przez miesiąc, aż potem ja wpadłam w furię zazdrośnicy.. Bo mnie okłamał.. ehh... przetrwaliśmy. Po tym czasie bardzo się starał, zabierał mnie wszędzie ze sobą chciał robić wszystko razem, być przy mnie. opiekował się mną. choć nie zawsze była sielanka, bo jak byłam chora nie chciał wrócić wcześniej ze mną z imprezy, jak miałam stłuczoną nogę myślał, że udaje, wyliczanie pieniążków.. Ehh. Każdy ma tam swoje problemy... Wyjechał na 3 tyg do DE. Zostałam tu sama, nadrobiłam czas z koleżankami, zastanawiało mnie jedno... że nie tęsknie? że zaczynam widzieć wady tego związku? Mój stał się zazdrosny, bo wyszłam z koleżankami na zabawę, ubzdurał sobie, że go pewnie zdradzam (Nie powiem spotkałam kolegę z LO. przyjaciela. potańczyliśmy. była niesamowita chemia. spotkaliśmy się potem raz czy dwa, ale oboje się powstrzymaliśmy i stwierdziliśmy,że nie możemy. nie doszlo do pocalunku, lecz do przytulenia...) od razu zaznaczam, że wiem, że to był błąd. potem oburzał się o wszystko, o instruktora na prawko, o wyjście znów z koleżankami. pojechaliśmy razem gdzieś ze znajomymi... za dużo wypili. My z kumpelą tańczyłyśmy same, podchodzili do nas faceci, ale od razu mówiłyśmy "nie tanczymy. jestesmy z facetami". niestety nagle moj juz teraz byly wparowal na parkiet... zaczal krzyczec, ze zrywa. szarpnal mna. nie wiedzialam co sie dzieje. jego kumpel uderzyl kogos zaczela sie bujka. nigdy nie widzialam go w takiej agresji. znow mna szarpnal, rzucil sie na mnie, ehh... zwyzywal... potem sie strasznie balam. nastepnego dnia z nim zerwalam, bylo to dla mnie ciezkie, dzwonil, przyszedl, pisal. Ja glupia od razu powiedzialam o calej akcji mamie, przyjaciolom... Oni utwierdzili mnie w przekonaniu ze podjelam sluszna decyzje. niestety ja juz nie mam tej pewnosci. gdy z nim rozmawialam na gg, bo osobiscie nie chcialam. przepraszal mnie, mowil mu, ze mu zalezy itd. a ja teraz nie wiem co mam dalej robic. bo kocham go. ale boje sie popelnic bledu. bo nie wiem czy nie dostal nauczki, pierwszy raz ja odeszlam, moze cos zrozumial. powiedzial mi, ze zaluje ze mnie szarpnal, zwyzywal, ze nie powiedzial mi nigdy tego co czuje. ze byl zazdrosny bo boi sie ze mnie straci, ((on nie ma kolezanek, ja kolegow)) ze jesli cos ustalimy to sie zmieni. nie wiem co robic dalej. minelo 5 dni, a ja nie wiem co czynic. przyjaciolki mi powiedzialy, ze bede glupia jak wroce. mama powiedziala, ze wiedziala ze tak bedzie, ze teraz sie ze mnie beda smiac. a dwie osoby, ze to przejsciowe i i tak do siebie wrocimy. a ja nie wiem, co robic. daje sobie czas. jutro ide z kolezankami na zabawe. musze to sobie poukladac. moze czas pokaze. nie wiem juz co czuje.. czy wybaczyc? bo jesli to byl ten... a jesli wroce i stwierdze, ze to byl blad... nie wiem... Ja po tym jak go uderzyłam zrozumiałam swój błąd... dał mi nauczkę zrywając... Może on też zrozumie...? nie wiem... Dwa dni temu pisałam z nim na skype... myślałam, że mu zależy... wczoraj też... powiedziałam mu, że potrzebuje czasu... powiedział, że OK. teraz nie wiem... nie wiem co robić... gdy zapytałam czy potrafi wyciągnąć wnioski ze swojego zachowania... napisał, że TAK. Czy pozwoli na wychodzenie z koleżankami. TAK. Czy na rozmowę z kolegami itd. TEŻ JEŚLI NIE PÓJDĘ Z NIMI NA DYSKOTEKI. Ehhh... ja też jestem zazdrośnicą... i w sumie też bym nie chciała, żeby z koleżankami on szedł na dyskotekę... nie wiem... nie chcę zmarnować sobie życia... Bo wiem, że go kocham... i bardzo długo myslałam, że to TEN... Teraz sama nie wiem... nie wiem co czuje... czego chce... on codziennie pisze i pyta co u mnie... Ale czy jest w stanie zniesc ten czas moj na zastanowienie...? choc jak mu napisalam, ze on tez ma watpliwosci... pow ze "małe"... napisałam mu: "dlatego teraz oboje mamy czas
zeby sobie wszystko przemyslec
zastanowic sie nad swoim zachowaniem
ty nad swoim
ja nad swoim
zastanowic sie czego chcemy
i za jakis tam czas sie spotkamy, porozmawiamy na spokojnie jak dojrzali dorosli ludzie, bo ta sytuacja pozwala nam dojrzec, i wtedy oboje bedziemy wiedziec czego chcemy..."

żałuję, że nie ochłonęłam.. że od razu podjęłam taką decyzję... (bo byłam w nerwach), że od razu powiedziałam o tym znajomym... :((( Czy jestesmy w stanie to stalic? przeszlismy tyle kryzysow... ja ze swoich bledow wyciagnelam wnioski... ehh...

POMOCY!!!!!!!!!!!
Psycholina
Doradca
Doradca
Posty: 96
Rejestracja: 11 gru 2015, o 19:08

Re: Problemy sercowe, rozterki

Post autor: Psycholina »

Wydawał by się,że jesteście już dorośli,jednak zachowujecie się jak dzieci.Obrażacie się o byle bzdury,podejrzewacie o zdrady,być może dajecie ku temu powody(świadomie czy nieświadomie)Jest zasada"nie rób drugiemu tego co i tobie by się nie podobało"Czasem lepiej pomyśleć co się robi.Związek dwojga osób to nie chodzenie tylko ze sobą ileś tam lat.Oczywiście mogą i będą się zdarzać zgrzyty ale je należy wyjaśnić od razu a nie boczyć się na siebie.Od was zależy jakie będzie wasze życie.Nie można pozwolić aby w związku były szarpaniny czy bijatyki,bo z tego nic nie będzie.Razem dorastaliście i się znacie dobrze a tu takie historie.Odchodzicie ,wracacie i tak w koło.bez sensu.Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie,czy chcecie być z sobą. Czy na tyle rozumiecie swój związek że chcecie podjąć ważną życiowo decyzję.Porozmawiajcie poważnie w dwoje i wyjaśnicie sobie jak każde z was widzi ten związek ale najpierw się zastanówcie o czym chcecie rozmawiać.Dajcie sobie czasu na zastanowienie czy jest sens czy na tyle wasze uczucia są mocne aby dalej iść wspólnie?To jest wasze życie i wy musicie decydować jak wam przeleci to życie a jest bardzo krótkie i nawet się nie spostrzeżecie jak zleci.
nicniewiem
Użytkownicy
Posty: 2
Rejestracja: 15 sty 2016, o 14:09

Re: Problemy sercowe, rozterki

Post autor: nicniewiem »

Bardzo dziekuje za odpowiedz... Tak, dlatego zdecydowalam, ze oboje potrzebujemy czasu, zeby podjac decyzje czy nadal mozemy byc razem... mimo sprzeciwnosci otoczenia... Na pewno najpierw czeka nas rozmowa... by ustalic na nowo co jest dla nas wazne, czego oczekujemy od zycia... od siebie nawzajem... jakie mamy wartosci... Dlatego mimo, ze minal tydzien i kolejny raz bylam poproszona o spotkanie... potrzebuje kolejnego tygodnia... bo nie chce jeszcze podejmowac decyzji... wiem jedno, ze nawet jak do siebie wrocimy, nic nie bedzie takie samo... a na pewno bedzie ciezko... chocby z moja mama...
Bardzo dziekuje za wypowiedz...
A co do tego, ze zachowujemy sie jak dzieci... wlasnie to widze... :((
ODPOWIEDZ
  • Podobne tematy
    Odpowiedzi
    Odsłony
    Ostatni post