POMOCY UMIERAM - gruczolak/glejak/podagra/sepsa
: 20 lip 2017, o 13:33
Mam uczucie popcornu pękającego w mózgu i wewnątrz uszu (promieniuje od uszu wewnętrznych w kierunku opon mózgowych). Jakby coś nabrzmiewało a potem pękało jak te takie białe kulki wyrastające na jakichś drzewach na wiosne, te pączki białe no... Nie pamiętam jak się nazywały. Czuję przerzuty/uczucie zatkania koło ślepej kiszki czy nerek promieniujące na resztę ciała - raz na narządy wewnętrzne, raz na stawy, raz na oko (co sugerowałoby "pełzającego" siatkówczaka). Boli. Podejrzewam glejaka/naczyniaka/gruczolaka/nerwozę lub bardziej klasyczną chorobę nerwów - dosłownie nerwów, układu nerwowego/dyskopatię lędźwiową/sepsę/podagrę/skoliozę/kamienicę nerkową/zapalenie spojówek. Oczywiście te choroby mogą się uzupełniać, mogę mieć przecież więcej niż jedną - lub objawy wielu jako skutek jednej.
Uczucie jest jakby nerwy w mózgu twardniały, krytalizowały się a w końcu pękały. Jakbyś szurał papierem ściernym, tylko uczucie odrywania zamiast tarcia - przeciwieństwo. To mi wyrywa mózg. Żaden lekarz mi nie pomógł, trafiałem na samych skurwysynów patrzących na moją diagnozę - Zespół Aspergera - i z góry traktujących mnie jak świra którego trzeba zbyć jak natrętną muchę. Zero ciekawości - co mi naprawdę dolega?
"Zbijanie" moich opisów objawów jakimiś debilnymi wymówkami Z D..Y typu "wydaje ci się, roisz coś sobie" kiedy ja naprawdę czuję fizyczny ból. EKG serca, podstawowe badania krwi i "w...j".
WAŻNE - widziałem nowotwór mózgu - był wielkości mirabelki, prawie identyczna faktura co mózg tylko coś co na niego napiera (i się powiększa - komórki rakowe były liczone w miliardach). Ten nowotwór reszty ciała też widziałem - był biały, ciągnąco-guzkowaty, trochę jak nabrzmiały węzeł chłonny. Ciągnie się od ślepej kiszki aż do nosa, zatok. Przebiega przez wątrobę i to co pod nią, koło szyi się rozwidla.
Liczę na Wasz polot/błyskotliwość/intuicję medyczną/bystrość/ciekawość. Ja umieram.
Uczucie jest jakby nerwy w mózgu twardniały, krytalizowały się a w końcu pękały. Jakbyś szurał papierem ściernym, tylko uczucie odrywania zamiast tarcia - przeciwieństwo. To mi wyrywa mózg. Żaden lekarz mi nie pomógł, trafiałem na samych skurwysynów patrzących na moją diagnozę - Zespół Aspergera - i z góry traktujących mnie jak świra którego trzeba zbyć jak natrętną muchę. Zero ciekawości - co mi naprawdę dolega?
"Zbijanie" moich opisów objawów jakimiś debilnymi wymówkami Z D..Y typu "wydaje ci się, roisz coś sobie" kiedy ja naprawdę czuję fizyczny ból. EKG serca, podstawowe badania krwi i "w...j".
WAŻNE - widziałem nowotwór mózgu - był wielkości mirabelki, prawie identyczna faktura co mózg tylko coś co na niego napiera (i się powiększa - komórki rakowe były liczone w miliardach). Ten nowotwór reszty ciała też widziałem - był biały, ciągnąco-guzkowaty, trochę jak nabrzmiały węzeł chłonny. Ciągnie się od ślepej kiszki aż do nosa, zatok. Przebiega przez wątrobę i to co pod nią, koło szyi się rozwidla.
Liczę na Wasz polot/błyskotliwość/intuicję medyczną/bystrość/ciekawość. Ja umieram.